- Z artykułu dowiesz się: Jakie są najważniejsze wnioski z badań w zakresie sygnalizacji świetlnej?
- Jakie są ważniejsze sugestie zmian w prawie dotyczącym sekundników?
Szykuje się rewolucja w organizacji ruchu drogowego. Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało nowelizację tzw. Czerwonej Księgi, czyli rozporządzenia regulującego szczegółowe warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych. Nad nowymi wytycznymi w Polsce pracuje szereg ekspertów, w tym dr inż. Damian Iwanowicz z Politechniki Bydgoskiej, który w wywiadzie z Barbarą Krawczyk opowiada o swoich wynikach badań w zakresie sygnalizacji świetlnej.
Podczas grudniowego ub.r. posiedzenia Komisji Infrastruktury przedstawił Pan szereg rekomendacji dla zmian w sygnalizacji świetlnej (patrz ramka). Które z nich są najbardziej charakterystyczne?
Wydaje mi się, że do najbardziej charakterystycznych zmian można zaliczyć propozycje w zakresie możliwości stosowania sygnału dopuszczającego skręcanie w kierunku wskazanym strzałką, tzw. warunkową zieloną strzałkę, nakierowanie podejścia do projektowania programów sygnalizacyjnych w aspekcie potrzeb niechronionych użytkowników dróg oraz możliwość wprowadzenia wyświetlaczy czasu na sygnalizacjach innych niż stałoczasowe.
W pierwszej kolejności zapytam o sekundniki? Dlaczego obecnie mamy w Polsce tak mało sekundników na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną. Ile ich faktycznie jest i gdzie? I z czego wynika potrzeba zwiększenia ich liczby?
Niestety, nie potrafię udzielić odpowiedzi, z jaką liczbą tych urządzeń na drogach mamy do czynienia, natomiast jako czynny kierowca podróżujący po całym kraju mogę stwierdzić, że jest ich niewiele. Taki stan rzeczy ma miejsce z uwagi na obowiązujące warunki techniczne stawiane drogowej sygnalizacji świetlnej u nas w kraju, bowiem wyłącznie na sygnalizacji stałoczasowej tego typu urządzenia możemy montować zgodnie z prawem. Na szczęście, tego typu sygnalizacje, które posiadają stałe wartości sygnałów wyświetlanych dla kierowców i pieszych, przechodzą już do przeszłości, natomiast na nieszczęście dla kierowców oznacza to konieczność demontażu sekundników.
Ich stosowanie na sygnalizacji adaptacyjnej, która na bieżąco „dawkuje” długości sygnałów zielonych pod rzeczywiste zapotrzebowanie na ruch, otwiera nowe możliwości. Choć budzi to ogromne wątpliwości z uwagi na niejednoznaczność wyników badań w aspekcie bezpieczeństwa i sprawności ruchu, to zdecydowano się na ten krok, zabezpieczając to jednocześnie od strony technicznej i rekomendując, w jaki sposób należy przekazywać kierującym pojazdami i pieszym tego typu informacje.
Aby przeczytać artykuł w wersji elektronicznej, musisz posiadać opłaconą PRENUMERATĘ.